Andrzej Seweryn nie przyjął Nagrody Specjalnej imienia Zbyszka Cybulskiego. Jak wyjaśnił uczynił to po zapoznaniu się z uzasadnieniem decyzji jury. Wybitnego artystę uraziły zawarte w nim motywy polityczne. „Chcecie mnie nagrodzić nie za moją pracę, sztukę, rolę, ale za to, że wyraziłem kilkakrotnie publicznie mój negatywny stosunek do ówczesnego systemu politycznego”- napisał Seweryn. „Jak mógłbym przyjąć nagrodę, której uzasadnienie mówi o prześladowaniu mnie na polu artystycznym z powodów politycznych, skoro np. z paszportem służbowym odwiedziłem z teatrami lub ekipami filmowymi Francję, Włochy, Niemcy, Mongolię, Związek Radziecki, Węgry, Rumunię, Bułgarię, Czechosłowację, Norwegię i Szwecję” – zaznaczył niezapomniany Maks Baum. Artysta przypomniał, że w okresie PRL zagrał w 13 filmach w tym tak wybitnych jak „Ziemia obiecana”, „Noce i dnie”, „Polskie drogi, „Bez znieczulenia”.
Andrzej Seweryn idzie pod prąd obowiązującej modzie, w której Polska Rzeczpospolita Ludowa przedstawiana jest jak wielki obóz koncentracyjny. W tym systemie artyści jęczeli w kazamatach i tworzyli tylko w tzw. drugim obiegu. Ci nieliczni, którzy zdecydowali się występować w teatrze i filmie czynili to z obrzydzeniem do władzy i samych siebie. Wielkie dzieła, które stworzyli są z gruntu podejrzane i programowo niesłuszne.
W tym bełkocie słowa Seweryna brzmią nie tylko czysto, ale i odważnie.