Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Powstrzymać szaleństwo urzędników Gdańska

Był sobie kiedyś Potok Królewski we Wrzeszczu. I były inne potoki. Większość z nich na potrzeby rozwoju urbanistycznego miasta została ujęta w podziemne rury. Były wzgórze morenowe, których skarpy zostały bezmyślnie zniwelowane do poziomu umożliwiającego „szybkie” i często nieprzemyślane budownictwo. Powstały wielkie obszary wylane betonem na wzgórzach. Na te działania nie nałożył się w dostatecznym stopniu rozwój kanalizacji ściekowej. A naturalne wsiąkanie wody w grunt zostało zaburzone. Efekt? Nawalne deszcze zalewają dolny taras i Górny Wrzeszcz oraz niskie partie Gdańska.

Nisko położone ulice Wrzeszcza (Fiszera, Politechniczna, Bohaterów Getta) zamieniają się co roku w trakcie nawałnic w jeziora.

Przedwojenni włodarze i budowniczowie w koegzystencji z naturalnymi warunkami zabudowy (bagnisko, kurzawka) zabudowali Wrzeszcz w tych rejonach domami na drewnianych palach, w piwnicach budynków umieszczając studzienki z pompami). W ostatnich kilkunastu latach budynki zostały zrewitalizowane. Znacząco podwyższając naturalne walory ładu przestrzennego dzielnicy. A prezydent Adamowicz obiecywał mieszkańcom budowę zbiornika retencyjnego Wileńska 2 w celu zapobieżenia niebezpiecznym dla mieszkańców powodom do podmywania fundamentów konstrukcji ich budynków.

Rejon Politechniki Gdańskiej został architektonicznie i wizerunkowo podniesiony do rangi efektownego kampusu. A zapowiedź władz uczelni dotycząca planów odkrycia w dwóch miejscach Potoku Królewskiego i stworzenia małych enklaw zieleni na terenie tego kampusu zrewitalizowałaby w dużym stopniu rejon dawnej Doliny Królewskiej.  

Wydawało się więc, że założenia wynikające z ustawy o ochronie zabytków w części mówiącej o obowiązku ochrony przestrzeni zawierającej elementy przyrodnicze i wytwory cywilizacji, historycznie ukształtowane w wyniku działania czynników naturalnych i działalności człowieka, oraz jej otoczenia – terenu wokół lub przy zabytku wyznaczonego w decyzji o wpisie tego terenu do rejestru zabytków w celu ochrony wartości widokowych zabytku oraz jego ochrony przed szkodliwym oddziaływaniem czynników zewnętrznych - są przez władze miasta honorowane.

Wielu gdańszczan miało pretensje do władz o nieprzemyślane decyzje inwestycyjne w rejonie miasta. Prezydent Adamowicz i jego zastępcy znajdowali zawsze jakieś argumenty, które uciszały mieszkańców. Padały jakieś obietnice budowy dróg czy innej infrastruktury. I tak to leciało. Coraz częściej miasto zarządzane przez dwadzieścia lat przez te same ekipy nabierało pewności, że każda ich decyzja zostanie wybroniona w znany im sposób. Mimo zarzutów o uległość miasta wobec developerów kosztem interesu mieszkańców Gdańska – inwestycje powstawały. Developerzy kupowali tanio ziemię coraz dalej od centrum, miasto musiało fundować im infrastrukturę komunikacyjną i media. I będzie musiało na nią łożyć przez następne lata. Nie ze swoich pieniędzy. Z budżetu miasta, na który składamy się my jako mieszkańcy Gdańska oraz ze środków z budżetu centralnego. Urzędnicy natomiast za żadną ze swoich nieprzemyślanych decyzji nie odpowiedzieli materialnie. I zapewne jeszcze długo - jeśli prawo się nie zmieni- nie odpowiedzą.

Od kilkunastu lat istniała w planach miasta tzw. rezerwa gruntowa przewidziana dla dobrego skomunikowania dzielnicy Morena (Górny taras) z Wrzeszczem. Miała powstać na niej tzw. Nowa Politechniczna z szeroką arterią drogową (pojawiał się tez tramwaj w planach). Przy okazji wygrania przetargu przez hiszpańskiego developera na budowę osiedla mieszkaniowego na terenach wojskowych przy u Słowackiego prezydent Adamowicz zapewniał mieszkańców, ze ów developer wybuduje linię tramwajową łącząca Wrzeszcz z Moreną. Cóż, przysięgał jak sięgał.

Pomysł budowy arterii czteropasmowej przez ulicę Do Studzienki nie podobał się wielu mieszkańcom i projektantom. Po prostu zmieniałoby to zupełnie ład krajobrazowy i "przecinało" dzielnicę Wrzeszcz.  Natomiast budowa dwupasmówki oraz tramwaju w jezdni byłaby rozwiązaniem zgodnym z rezerwą oraz racjonalnością sposobu komunikacji z Moreną. Po proteście FRAG prezydent zlecił firmie Alter Polis projekt innych koncepcji. Ich opracowanie techniczne wraz ze zgrubnym kosztorysem zlecono firmie Mosty Katowice. Dwie z tych wybranych koncepcji zawierały przebieg tramwaju w dolnej części via kampus Politechniki bądź częściowo Do Studzienki, a wylot na Grunwaldzką miał nastąpić ulicą Bohaterów Getta Warszawskiego. To rozwiązanie wymusza dwa ostre skręty tramwaju. Jedynym uzasadnieniem wprowadzenia slalomu tramwajowego na odcinku kilkuset metrów były szacunki utrudnień przejazdu samochodów na skrzyżowaniu ul. Grunwaldzkiej z Miszewskiego.

Odbyły się już trzy spotkania mieszkańców budynków objętych planami linii. Wynika z nich jednoznacznie sprzeciw mieszkańców ulic Fiszera i BGW. Zastrzeżenia dotyczą warunków geotechnicznych gruntu na obu ulicach, charakteru zabudowy, zagrożeń wynikających z przeprowadzenia przez nienośny teren ciężkiej infrastruktury komunikacyjnej dodatkowo powodującej drgania i hałas na wąskiej ulicy. Obietnice miasta dotyczące zabezpieczenia terenu i budynków opaskami drenażowymi brzmią niezwykle groźnie w aspekcie nieprzewidywalnych konsekwencji dla fundamentów domów postawionych na drewnianych palach. Obniżenie istniejącego poziomu wód gruntowych może doprowadzić do ich odkrycia i gnicia. 

Podczas gdy tereny z tzw. rezerwy gruntowej ujęte w studium rozwoju miasta znane były wszystkim, w tym mieszkańcom budynków na ulicy Do Studzienki, od kilkunastu lat – nagła zmiana przebiegu planów via nowe ulice ogranicza czas podjęcia decyzji i ewentualne wstrzymujące je kroki ze strony ich mieszkańców do niespełna dwóch miesięcy. Miasto rozpoczęło spotkania informacyjne z mieszkańcami w marcu. A możliwość wykorzystania pieniędzy z UE na inwestycje ogranicza się do budowy linii tramwajowej i musi być podjęta bardzo szybko.

Okazuje się, że plany przebiegu linii są budowane na bazie szeregu przepisów, norm oraz ogólnego planu przekroju gruntów w rejonie Politechniki. Tak opisali bazę dla swoich opracowań przedstawiciele firmy Mosty Katowice. Już analiza wyników odwiertów robionych na użytek mieszkańców NGW i Fiszera te ogólne plany podważa.

Analiza przepustowości Grunwaldzkiej to szacunki. Obliczenia związane ze strumieniem przepływu pasażerów komunikacji miejskiej i samochodowej też oparte są na szacunkach. Bo decyzję o wyborze wariantu komunikacji miejskiej UM winien podjąć po zakończeniu robionej obecnie kompleksowej analizy ruchów pasażerów korzystających z komunikacji miejskiej i samochodowej.

 

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Dopiero we wrześniu 2016 roku zakończą się badania: napełnień w pojazdach transportu zbiorowego oraz pomiarów natężenia ruchu drogowego.
- efektem badań będzie zwizualizowanie przemieszczeń transportowych na mapie Gdańska zarówno w transporcie indywidualnym, jak i zbiorowym.

Dopiero wyniki tych badań mogą stanowić racjonalną podstawę do podejmowania wariantowych rozwiązań połączeń komunikacji zbiorowej oraz dostosowania połączeń drogowych do potrzeb w obrębie Gdańska. Taki tryb podejmowania decyzji w połączeniu z rzetelną oceną kosztów finansowych i społecznych oraz zgodności inwestycji z potrzebami i interesem mieszkańców oraz wymogami formalnymi (choćby art.140 KPC oraz art. 145 § 3) gwarantowałby prawidłowość w zarządzaniu miastem. Włodarze Gdańska zdają się ignorować wszelkie zasady racjonalnego planowania. Przyjęte kryterium wyboru - proponowanych prze Mosty Katowice - wariantów, czyli koszt, jest też wadliwe. Wariant poprowadzenia linii przez BGW/Fiszera wywoła lawinę pozwów odszkodowawczych od mieszkańców.

Tym razem Prezydenci Adamowicz i Bojanowski forsując budowę linii PW z ominięciem wyjazdu tramwaju z Grunwaldzkiej do Studzienki używają bardzo nieetycznego szantażu: jeśli mieszkańcy nie zgodzą się na proponowane wersje - linia tramwajowa na Morenę nie powstanie. Obawiam się, że jeśli nie dojdzie do zmiany postawy władz miasta i powrotu do rozwiązań od dawna znanych, ofiarami będą nie tylko mieszkańcy małych, spokojnych do tej pory uliczek, ale także potencjalni beneficjenci, czyli mieszkańcy dzielnic Moreny. Bo miasto niekoniecznie kieruje się strumieniem przepływów ruchu, tylko wyborem pozornie łatwej i taniej wersji. A nadal jesteśmy zbyt biedni by „kupować” tandetę.

Data:
Kategoria: Gospodarka

Maud Puternicka

1 Maud Puternicka - https://www.mpolska24.pl/blog/1-maud-puternicka

Dawniej rzemieślnik,dyrektor PR w koncernie Unilever, właściciel spółek. Członek wspierający Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.