Wczoraj wyemitowano jej najnowszy film o
Smoleńsku. „W imię honoru”. Tym razem nie było w nim zeznań nowych świadków, nowych
zdjęć. A jednak zobaczyliśmy Smoleńsk i okoliczności katastrofy od nowej strony
– przez opowieść trzech wdów o imponderabiliach z życia i śmierci ich mężów, generałów
polskich Sił Zbrojnych. Doskonale
zestawione informacje o ważnych zdarzeniach z ich życia osobistego, ważne momenty
w karierze wojskowej i dramatyczny, a jakże oszczędnie podany do wiadomości publicznej
skandaliczny sposób potraktowania okoliczności śmierci i pochówku przez polskie
władze.
Każdy widz tego filmu, bez względu na jego poglądy dotyczące przyczyn
katastrofy smoleńskiej, nie może nie dojrzeć w tym filmie ogromu krzywdy
doznanej przez rodziny ofiar. Krzywdy, która była cynicznie czyniona przez
ówczesnych urzędników państwowych wysokiego szczebla w imię obrony przed odpowiedzialnością
za liczne zaniedbania przed i po katastrofie.
Nikt nie może udawać, że nic się nie
stało, skoro żony polskiego dowództwa sił zbrojnych do dzisiaj nie mogą dowiedzieć się,
gdzie leżą szczątki ich najbliższych. Podobnie jak rodziny innych ofiar. Ani
tego, że musiały przeżywać koszmar „dochówków” w różnych miejscach po miesiącach
i latach od momentu katastrofy. A honorem ich mężów władza szafowała na
potrzeby unikania politycznych i prawnych konsekwencji ich zaniedbań.
Widok munduru ze stopionymi guzikami
śp. generała Korwety czy butów generała Kwiatkowskiego z wyrwanymi potężnymi siłami
podeszwami kolejny raz budzi uzasadnione wątpliwości co do serwowanych oficjalnie
okoliczności katastrofy. A oszczędnie podana w filmie informacja o odnalezieniu
szczątków ciała generała Kwiatkowskiego w 8 sektorach (sic!) w skojarzeniu z
oficjalną wersją o spadku samolotu z niewielkiej wysokości musi w każdym widzu rodzić
pytania o jakość dochodzenia przyczyn katastrofy.
W ciągu ostatnich lat miałam przyjemność
poznać osobiście bądź rozmawiać telefonicznie z żonami tych generałów. Podobnie
jak z członkami rodzin innych ofiar. Mogłam sama oceniać skalę traumy i woli
poznania prawdy o okolicznościach katastrofy. Oraz niezmierzony ból z powodu
ignorowania tych oczekiwań przez polskie władze.
Nie wszyscy byli „żołnierzami”
predysponowanymi do walki - jak pięknie powiedziała w filmie Anity Gargas pani
Mariola Korweta. Jedni swój ból zamieniali w bolesne oczekiwanie na przełom, inni
walczyli o prostowanie skandalicznych insynuacji różnych dziennikarzy i polityków.
Dla tych ostatnich ani honor polskiego oficera, ani uczucia rodzin nie znaczyły
nic. Liczyły się tylko ich partykularne interesy.
Niestety, podczas styczniowego marszu KOD padły kolejny raz skandaliczne słowa,
tym razem z ust byłego ministra MON, pana Onyszkiewicza: Ja
mam konstruktywną propozycję, propozycję kompromisu. A mianowicie uznanie, że
ci, którzy byli z PiS-u i zginęli pod Smoleńskiem, zginęli w zamachu, a reszta
zginęła w katastrofie - stwierdził Onyszkiewicz. Zaznaczył jednak, że ma obawy,
że ta propozycja kompromisowa nie przejdzie.
W lipcu 2011 roku
wysłałam do posłów i senatorów RP list, zamieszczony w salon 24.pl, w którym
napisałam między innymi: „Zamieszczam List Otwarty
do Posłów i Senatorów RP. Myśmy ich wybierali i przed nami w Sejmie i
Senacie RP wypowiadali te słowa "Uroczyście ślubuję rzetelnie i
sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów
Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli,
przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej.". Ślubowali
Narodowi, a nie swojej partii. (..)
„Kat zabija zawsze dwa razy; za drugim
razem przez milczenie”(Eli Weisel) · Szanowna Pani Posłanko, Szanowny Panie Pośle,
Szanowni Senatorowie RP,
Każda katastrofa o skali, jaka miała miejsce 10 kwietnia w Smoleńsku
- przypomnę, że zginęli w niej Prezydent RP wraz z małżonką, ostatni Prezydent
RP na uchodźctwie, całe dowództwo wojskowe, najwyżsi rangą urzędnicy
państwowi, marszałkowie Sejmu i Senatu, posłowie i senatorowie – w
cywilizowanych państwach musiałaby zakończyć się dymisją wszystkich, którzy
brali udział w organizowaniu tak zakończonej delegacji.
Szczególnie w aspekcie (od początku
wskazywanym przez polskie władze rządowe i Prezydenta RP) przyczyn w postaci
licznych zaniedbań resortowych. Urzędu Premiera RP, któremu podlegały służby
specjalne wywiadu i kontrwywiadu, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które nie
zadbało o rangę wizyty tylu notabli, MON, które podobno tolerowało zaniedbania w
szkoleniach lotników i przygotowaniach do lotów typu Head, MSWiA odpowiedzialne
za procedury BOR. Wreszcie kancelarii szefa RM jako dyspozytora floty
samolotów 36. Pułku.
Minął ponad rok, a wszyscy szefowie tych
resortów mają się świetnie. A jeden z nich stanął na czele Komisji ds. Badania
Wypadków Lotniczych. Zostając sędzią we własnej sprawie.”
Anita Gargas zrobiła film – obowiązkową lekturę dla każdego Polaka, który chce
prawidłowo rozeznać znaczenia słów: honor
i hańba.
„Śmierć może nas dotknąć na pustyni, ale hańba
tylko wśród ludzi.” (Leszek Kołakowski)
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/janusz-onyszkiewicz-jestem-tutaj-nie-tylko-jako-czlowiek-gorszego-sortu/z7yztf
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bronis%C5%82aw_Kwiatkowski
https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_B%C5%82asik