Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

O reformie edukacji

Obecna reforma edukacji ma więcej pozytywów niż negatywów. Jej największym plusem jest 1. niewątpliwe poniesienie poziomu wiedzy ogólnej, 2. niewątpliwie więcej szkół na prowincji przetrwa dzięki tej reformie. O ile reforma nie zostanie rozbrojona w późniejszym okresie to daje nadzieję na wyprodukowanie kadr dla gospodarki opartej na wiedzy. Sprzeciw partii opozycyjnych i ZNP wydaje się motywowany głównie względami politycznymi nie merytorycznymi.

Słyszałem dziś w radiu początek wypowiedzi Marceliny Zawiszy (Partia Razem) o reformie edukacji. To co usłyszałem wyrywało z  butów (nie mogłem odsłuchać całości nie mam bowiem zamiaru wspierać finansowo Agory)
Marcelina Zawisza powiedziała, ze obecna reforma spowoduje zmniejszenie wymiaru kształcenia ogólnego o rok. Trudno o większą bzdurę. Bo właśnie reforma przedłuża kształcenie ogólne o rok do dwóch. Przypominam: w dzisiejszym systemie kształcenie ogólne trwa do 1 klasy LO, potem kończy się i rozpoczyna się specjalizacja. Wg założeń reformy kształcenie ogólne ma trwać przez całe LO, czyli o dwa lata dłużej. 
Osobiści mam dość ambiwalentne odczucia odnośnie aktualnej reformy PiS. Byłem zwolennikiem tworzenia gimnazjów na wzór tych z międzywojnia, trudno jednak zamykać oczy na fakt, że poziom nauczania sprzed reformy Handtkego był znacznie wyższy. Moim zdaniem nie wynika to jednak z utworzenia gimnazjów lecz

a. z powodu radykalnego obniżenia wymagań (np. próg zdawalności 30%, przy zmniejszonym materiale nauczania)

b. nacisk na to by jak najwięcej uczniów zdawało (to powoduje równanie do najniższego)

c. podporządkowanie szkół samorządom (tu priorytetem jest najczęściej szkoła najtańsza, robiąca fajne eventy, nie sprawiająca problemów, samo kształcenie może nie zmieścić  się  w priorytetach, bo i tak wiadomo, że szkoły uczą).

Przyczyny te nie są bezpośrednio związane z gimnazjami i łatwo można sobie wyobrazić podwyższenie poziomu bez likwidacji gimnazjów.

Z drugiej strony trudno nie dostrzegać walorów powrotu do systemu 8-4

a. zmniejszenie kosztów edukacji.  To akurat łatwo udowodnić, 
1.łatwiej jest utrzymać dwie szkoły - podstawówkę i LO, niż trzy szkoły. Jest to szczególnie ważne na prowincji, gdzie szkoły są likwidowane z powodu braku uczniów. W 8 klasach łatwiej będzie zebrać tylu uczniów by wystarczyło godzin na etaty dla nauczycieli. Podobnie łatwiej w 4-klasowym LO niż w 3-klasowym.
2. Samorządom łatwiej jest utrzymać dwa budynki szkolne niż 3.
Myślę, że samorządowcy dostrzegają te oczywistości stąd jakoś nie słychać ich głośnych protestów.

b. Zwiększenie wymiaru kształcenia ogólnego. Jak napisałem wyżej, będzie ono trwało o 1-2 lata dłużej niż dotąd. Dziś de facto wiedza ogólna uczniów kończy się na gimnazjum. Potem zaczyna się specjalizacja. Jeden cykl 4-letni zostanie zamieniony na dwa cykle 4-letnie, to oczywisty zysk. Straci specjalizacja, ale czy bez mocnych fundamentów ogólnych będzie możliwe stworzenie dobrego specjalisty? Wątpię. Od specjalizacji niech będą studia.

c.  Przywrócenie rangi przedmiotom przyrodniczo-technicznym (fizyka, biologia, chemia,  informatyka). Sorry, są to przedmioty które decydują o postępie technologicznym, a co za tym idzie ekonomicznym.

To są najważniejsze plusy. A minusy? Na pewno reforma nie jest dobrze przygotowana, na pewno, będzie bałagan, roczniki brzegowe na pewno stracą, podobnie szkoły specjalistyczne, itd. itp. Ale to sa kwestie przejściowe. Najpoważniejszym minusem jest dla mnie pozostawienie podporządkowania szkół samorządom. Dziś dyrektor szkoły jest powoływany przez samorząd, de facto jest więc urzędnikiem. Jego priorytetem jest zadowolenie przełożonych, a nie najlepsza z możliwych edukacja.  Samorząd jest też decydentem, ilu uczniów będzie miała szkoła i czy będzie istnieć. Moim zdaniem szkoła powinna być niezależna od samorządów jeśli chodzi o meritum, czyli nauczanie.

Polityczny cyrk, który dziś ma miejsce wokół reformy oświaty de facto nie ma związku z oświatą. Moim zdaniem ma on wymiar przede wszystkim polityczny. Tzw. Salon (PO, Nowoczesna, itp.) widzą w sprzeciwie wobec reformy łatwą drogę do odebrania PiS poparcia społecznego. Jest to tym łatwiejsze, że będą miały po swojej stronie szkoły, bowiem szkołą rządzi dyrektor, a dyrektorem samorząd (widać to choćby po zaleceniach szefa warszawskiej oświaty p. Paszyńskiego dla dyrektorów szkół).  Ze strony PO jest to więc ruch bardzo zręczny. 

Kompletnie natomiast nie widzę logiki w postępowaniu szefa ZNP S. Broniarza. Tego samego ZNP, które od początku wprowadzenia reformy gimnazjalnej było gimnazjom przeciwne. Do dziś. Dlaczego zmieniło zdanie? Moim zdaniem nie ze względów merytorycznych. Powoływanie się na badania naukowe wskazujące na sukces gimnazjów to mydlenie oczu. Bo ZNP był przeciw gimnazjom również wtedy, gdy te badania ogłaszano.

Moim zdaniem Broniarz wywiązuje się z politycznego aliansu jaki zawarł ze środowiskami salonu. W ten sposób szkodzi i środowiskom nauczycielskim i oświacie. Rządy PiS nie mają bowiem wyjścia i muszą stawiać na gospodarkę innowacyjną, produkującą w wysokich technologiach - tylko wtedy Polska może być regionalnym liderem. Gospodarka wysokich technologii możliwa jest tylko przy dużych inwestycjach w szkołę. 

Opcja przeciwna, przynajmniej dotąd, stawiała na gospodarkę konkurującą taniością produktów,  osiąganą głównie przez niskie płace. Czy to się zmieni? Wątpię, bo taka rola wyznaczona została PL przez unijne gremia. Taki model gospodarki na pewno nie będzie inwestował w rozwój oświaty, więcej, bardziej wyedukowani pracownicy będą tu raczej przeszkodą niż pomocą. To tyle jeśli chodzi o długoterminową perspektywę.
Można natomiast zrozumieć Broniarza jeśli chodzi o zyski krótkoterminowe -  po prostu trzyma z elitami, w tym elitami samorządowymi, które mają głos decydujący jeśli chodzi i istnienie i rozwój szkoły.
Mimo wszystko, patrząc interesem grupowym, po co nauczycielom być pierwszym szeregiem szarży wymierzonej w PiS? Jaki mają w tym interes? Nie lepiej dystansować się od obu stron i jak mądre cielę próbować ssać dwie matki?

Podsumowując: Obecna reforma edukacji ma więcej pozytywów niż negatywów. Jej największym plusem jest 1. niewątpliwe poniesienie poziomu wiedzy ogólnej, 2. niewątpliwie więcej szkół na prowincji przetrwa dzięki tej reformie.  O ile reforma nie zostanie rozbrojona w późniejszym okresie to daje nadzieję na wyprodukowanie kadr dla gospodarki opartej na wiedzy. Sprzeciw partii opozycyjnych i ZNP wydaje się motywowany głównie względami politycznymi nie merytorycznymi.

Data:
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.