Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Co tak naprawdę wydarzyło się w Sokółce???

W Sokółce miało podobno dojść do niezwykłego wydarzenia w Kościele pod wezwaniem świętego Antoniego. Rozpuszczona w wodzie Hostia zostawiła ślad – fragment ludzkiego serca.

W Sokółce miało podobno dojść do niezwykłego wydarzenia w Kościele pod wezwaniem świętego Antoniego. Rozpuszczona w wodzie Hostia zostawiła ślad – fragment ludzkiego serca.

Tego typu wydarzenia zawsze spotykają się z największymi drwinami i kpinami ludzi „twardo stąpających po ziemi i nie wierzących w jakieś tam zabobony i ludzką ciemnotę”. Sprawa nie jest jednak tak prosta.

Tym razem mamy do czynienia z wydarzeniem ze wszech miar nietypowym, którego odpowiednik trudno nawet znaleźć nawet w polskich archiwach. O sprawie piszemy dzięki informacją jakie zebraliśmy z serwisu internetowego „Kuriera Porannego”.

Kościół w

Wszystko wydarzyło się pod koniec ub. roku. Od tego czasu księża w Sokółce starali się trzymać całą sprawę w tajemnicy. Co naprawdę wydarzyło się w kościele św. Antoniego? Podczas udzielania komunii świętej jeden z księży miał upuścić na ziemię konsekrowaną Hostię. Umieszczono ją w małym naczyńku liturgicznym wypełnionym wodą, gdzie miała się rozpuścić.

Ku bezgranicznemu zdziwieniu księży po kilku dniach woda zabarwiła się na czerwono. Zawartość naczynia została wylana na korporał. Woda wyparowała, ale na białym obrusie pozostała jakaś tkanka w formie skrzepu. Jej fragmenty zbadali dwaj niezależni lekarze specjaliści. Kuria otrzymała już wyniki ich pracy. I od tej chwili sprawa zaczęła być istotnie ciekawa, gdyż wstępne ustalenia lekarzy specjalistów wykazały, że zbadana tkanka to fragment ludzkiego mięśnia sercowego w stanie agonalnym!

I choć do tego niezwykłego zjawiska w sokólskim kościele doszło pod koniec ubiegłego roku, nie ma oficjalnego potwierdzenia, że to cud. Według informacji zamieszczonych przez „Kurier Poranny” księża są bardzo ostrożni w wypowiedziach na ten temat.

– Ksiądz arcybiskup Edward Ozorowski powołał specjalną komisję, która prowadzi tę sprawę. Przesłuchuje świadków. Jeżeli będziemy mieć moralną pewność, że zdarzył się Cud Eucharystyczny, zawiadomimy Stolicę Apostolską – dodaje ks. Andrzej Dębski z białostockiej kurii.

Istnieje bowiem obawa, że cud mógł się wydarzyć z pomocą ludzką, a nie Bożą.

Dziennikarz Kuriera dotarli do siostry zakonnej, która była świadkiem niezwykłego zjawiska w Sokółce .
– Nic nie mogę powiedzieć. Proszę się modlić – krótko odpowiedziała zakonnica.

To samo mówi proboszcz parafii św. Antoniego ks. Stanisława Gniedziejki.
– W tej chwili nie możemy rozmawiać na ten temat. Jest za wcześnie, proszę to zrozumieć. Proszę się modlić – podkreśla.

O cudzie wiedzą tylko niektórzy mieszkańcy Sokółki.

– Nie jestem parafianką św. Antoniego, ale Sokółka to małe miasto. Informacje szybko się rozchodzą. Dlaczego cud właśnie u nas? Tego pewnie nie wie nikt. Wola Boża – mówi Barbara Konon, mieszkanka Sokółki .

– Kościół nie może od razu powiedzieć, że tu zdarzył się cud. Potrzebne są badania, przesłuchania świadków – mówi ks. Andrzej Kołpak, proboszcz parafii św. Ojca Pio w Białymstoku. – Nie wszystkie nadprzyrodzone zjawiska są cudami. Uznajemy je wtedy, gdy są zatwierdzone przez Kościół. To jednak wymaga długich i żmudnych badań.

Warto przeczytać wywiad zamieszczony w „Kurierze Porannym” z ks. Andrzejem Kołpakiem (na zdjęciu poniżej).

ks.

Kurier Poranny: Czy cuda są nam potrzebne??

Ks. Andrzej Kołpak: Każdemu człowiekowi są potrzebne. Największe dzieją się w czasie mszy świętej, kiedy jest Przeistoczenie i w konfesjonale, gdy zostają odpuszczone grzechy. Człowiek otrzymuje też cuda indywidualnie: zdrowie, pracę, szczęśliwą rodzinę, pokonanie alkoholizmu. Może dla kogoś patrzącego z boku jest to tylko zbieg okoliczności. Ale dla osoby, która prosi o to Boga, która się modli, to jest cud.

Jednak współczesnemu człowiekowi trudno uwierzyć w cuda. Wszystkiego chcemy dotknąć, udowodnić naukowo.

– I tym się różni wiara od poznania. Wierzymy, choć nie widzieliśmy. Święty Tomasz mówi w Piśmie Świętym: Póki nie dotknę, nie zobaczę, to nie uwierzę. Wtedy mamy odpowiedź Pana Jezusa, która jest ważna po dzień dzisiejszy: Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Jak powinniśmy traktować zjawiska nadprzyrodzone?

– Uznajemy je wtedy, gdy są zatwierdzone przez Kościół. To jednak wymaga długich i żmudnych badań. Pamiętajmy, że te nadzwyczajne zjawiska nie zawsze muszą pochodzić od Boga. Przecież mamy też drugą siłę – ciemną stronę, która też wykorzystuje nadprzyrodzone rzeczy, żeby odciągnąć ludzi od Boga. Dlatego Kościół nie może od razu powiedzieć, tu zdarzył się cud. Potrzebne są badania, przesłuchanie świadków. Są ludzie, którzy na danym zjawisku chcieliby po prostu zarobić.

Czyli musimy czekać na Kościół.

– Dokładnie. Nie wszystkie nadprzyrodzone zjawiska są cudami. Pamiętam takie zdarzenie z czasów komunistycznych. W jednej z parafii, tak wierzyli ludzie, doszło do objawienia. Przychodzili i modlili się na różańcach. Przyjechało ZOMO i zaczęło rzucać w zebranych świece dymne. Potem jeden z dziennikarzy mówi do księdza: To chyba był cud, bo jak oni rzucali te świece, to dym wracał na zomowców. Ksiądz się uśmiechnął i odpowiedział: Ale oni rzucali pod wiatr. Jednak byli ludzie, którzy mówili cud. Inni – natura.

Czy zjawisko, które nie zostało zatwierdzone przez Kościół, może zmienić się w zabobon?

– Istnieje takie niebezpieczeństwo. Pan Bóg nie powiedział, że modlić można się w jednym, wybranym, zamkniętym miejscu. Modlitwa potrzebna jest wszędzie. Owszem, centralną modlitwą jest msza święta, ale Boga można odnaleźć wszędzie.

Co Bóg chce nam powiedzieć przez cuda?

– Bardzo często jest to ostrzeżenie. Bóg chce powiedzieć człowiekowi: Zatrzymaj się, zastanów nad swoim życiem, swoim postępowaniem. Cud może być też nagrodą dla tych, którzy poświęcają się dla innych, dla dobrych celów.

Wydarzyła się rzecz najgorsza z możliwych, czyli... w ostatnich dniach sprawa przeciekła do mediów. Z naszego doświadczenia wynika, że tego typu „umedialnienie” zawsze sprawia, że potem trudno jest wydobyć od przedstawicieli hierarchii kościelnej jakiekolwiek informacje. Wbrew powszechnemu mniemaniu ludzi niechętnych Kościołowi księża praktycznie robią wszystko, aby informacje o takich wydarzeniach nie dotarły do mediów i bynajmniej nie widzą zysku w tym, że o kościele „zrobiło się głośno”. Dla nich oznacza to bowiem tylko kłopot (także ze strony mieszkańców danej parafii), mieliśmy się okazję o tym przekonać wiele razy.

Sprawa „cudu w Sokółce” będzie miała swój ciąg dalszy. W ciągu najbliższych tygodni powinna zakończyć swoje prace specjalna komisja kościelna, która ma ocenić, czy o zdarzeniu w kościele św. Antoniego w Sokółce (Podlaskie) stał się cud.

Przedstawiciele kurii archidiecezjalnej w Białymstoku mają coraz większy problem. Czy to, co się stało w Sokółce, ma wymiar cudu eucharystycznego? Sprawa wydarzenia w Sokółce nabrała wymiaru globalnego dzięki agencji AFP, która napisała o tej sprawie i za jej „depeszą” powstały teksty w gazetach na całym świecie.

Hostia

Kilka miesięcy temu, upuszczona przez kapłana na ziemię hostia - zgodnie z obowiązującymi w takiej sytuacji zasadami kościelnymi - umieszczona została w specjalnym naczyniu, by rozpuściła się w wodzie.

Jak relacjonuje proboszcz parafii ks. Stanisław Gniedziejko, pojawiła się tam czerwona substancja. Powiadomione władze kościelne zleciły stosowne badania, wykonali je specjaliści z Akademii Medycznej w Białymstoku. Według ich oceny, to włókna tkanki mięśnia sercowego lub coś bardzo do takich włókien podobnego.

Choć o sprawie jest głośno za sprawą mediów, wśród wiernych widać spokój, odpowiedzialność i oczekiwanie na to, co powie Kościół - ocenia proboszcz.

Do parafii należy ok. 9-10 tys. osób. W niedzielę, kilka dni po nagłośnieniu wydarzenia sprzed kilku miesięcy przez media, na nabożeństwach w tej parafii wiernych nie było dużo więcej niż zwykle, nie było też za dużo nowych twarzy. Dlatego księża z parafii uważają, że o większym zainteresowaniu czy wręcz początkach kultu na razie nie można mówić.

Także oni zachowują spokój. - Sprawa jest na etapie badania. Nie robimy zamieszania, będziemy posłuszni orzeczeniu Kościoła - podkreślił ks. Gniedziejko.

Arcybiskup

A kościelna komisja powołana przez arcybiskupa Edwarda Ozorowskiego, metropolitę białostockiego bada, czy zdarzenie z Sokółki ma charakter nadprzyrodzony. Komisja, to trzej profesorowie seminarium duchownego w Białymstoku.

- Mają wykluczyć interwencję osób trzecich. Musimy mieć moralną pewność, że nikt nie podrzucił wcześniej komunikantu na podłogę czy nikt go nie zamienił, kiedy był w naczynku z wodą i czy wszyscy świadkowie mówią prawdę - powiedział rzecznik prasowy kurii metropolitalnej w Białymstoku, ks. Andrzej Dębski.

Po orzeczeniu komisji metropolita białostocki abp Ozorowski podejmie decyzję, czy sprawę skierować lub nie do Stolicy Apostolskiej. Ks. Dębski zaznaczył, że pośpiech nie jest wskazany, bo Kościół nie może sobie pozwolić na ewentualne wycofanie się z orzeczenia.

Nie wiadomo, czy planowane są kolejne badania naukowe. - Mamy do czynienia z materią niezwykle subtelną. Jeśli wyznajemy, że jest to ciało Chrystusa, to nie można tak sobie ciąć na kawałki i poddawać badaniom. Trzeba zachować ostrożność i swoistą bojaźń - powiedział białostockiemu oddziałowi TVP abp Ozorowski.

ks. Andrzej

Zdaniem księdza dr Stanisława Szczepańca z Komisji Episkopatu ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, wydarzenie w Sokółce - choć zastrzegł, że z jego oceną należy być ostrożnym do czasu zakończenia wyjaśnień - należy do niezwykle rzadkich. Nie pamiętał, nie słyszał, by w ogóle w Polsce coś takiego miało miejsce wcześniej.

- To jest nowość - powiedział, pytany o Sokółkę i dodał, że cuda eucharystyczne to bardzo duża rzadkość. Pytany o kategorie, w jakich należałoby mówić o tej sprawie powiedział, że należy z tym zaczekać do czasu zakończenia wszelkich badań. - Na dzisiaj nie umiemy tego wytłumaczyć. Natomiast w świecie miały miejsce takie wydarzenia - dodał.

Przypomniał dwa najbardziej znane tego typu miejsca i zdarzenia, które stały się obiektem kultu. To przede wszystkim cud eucharystyczny z VIII wieku z Lanciano we Włoszech, gdzie hostia zamieniła się w okrągły fragment serca ludzkiego. Te relikwie można oglądać do dziś, są przedmiotem kultu. - Jest czczony jako cudowny, bo badania stwierdziły na pewno, że jest to tkanka ludzka - dodał ks. Szczepaniec.

Przypomniał także wydarzenie z 1263 roku z włoskiej Bolseny, gdzie na fragment korporału (białego płótna) z hostii kapała krew ludzka. Badania lekarskie również potwierdziły, że była to krew. Dodał, że wydarzenie z Sokółki już jest definiowane jaki cud eucharystyczny w niektórych internetowych encyklopediach i zestawiane z tymi najbardziej znanymi cudami ze świata.


Tyle agencja AFP. Sprawa na pewno będzie miała swój ciąg dalszy, gdyż kościelna komisja przedstawi wcześniej czy później wyniki prac.



Wajcha


Źródło:http://www.mmsokolka.pl/artykul/cud-w-kosciele-sw-antoniego-z-pomoca-boza-czy-ludzka-39932.html oraz portal Fundacji NAUTILUS i Agencja AFP.

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.