Kucharz ze mnie żaden, w kuchennych przygotowaniach do Świąt jestem więc całkowicie zbędny. Dlatego korzystając z kilu wolnych chwil, na fali tego co dzieję się w szklanym szkiełku, skleciłem króciutki wierszyk :). Poeta, tak jak kucharz ze mnie żaden, liczę jednak na dużą wyrozumiałość. Mam nadzieję, że choć na kilku twarzach wywołam uśmiech, jeśli nie wierszykiem, to przynajmniej marnym warsztatem literackim (dziki śmiech w tym momencie nie jest wcale nie na miejscu :)).
Święta już czekają na Cię,
więc uważaj drogi bracie.
Twe źrenice męczyć będą,
celebryci wraz z kolędą.
Życzeniami racząc niby,
byś pamiętał o nich miły.
W tym sezonie śpiewa premier,
nie wyraźnie... o czym? – nie wiem.
Że kolęda mówią Maje,
mi się raczej nie wydaje.
Zwykłe piski, zgrzyty, jęki
uff, to koniec tej udręki.
Lecz z pomocą pędzą przecie,
kumple prawiąc coś tam w necie.
A że zdrowia, siły, wdzięku,
by do rządu nie czuć lęku.
Żeby wszyscy zdrowi, cali,
regresu się nie obawiali.
Usta nadął kot co pali,
zaznajomił też ziomali.
By nie życzyć nic nikomu,
Świąt oznaki schować w domu.
Znów o czarnych mówić wiele,
nie pojawiać się w kościele.
A na deser został król,
ten co w uszach zradza ból.
Dukał z żoną przed kamerą,
racząc wszystkich swą bajerą.
By nie zbrakło wszystkim wiary,
słysząc jego dyrdymały
Świąt Polakom nikt nie złupi,
nie będziemy słuchać głupich.
Zapomniawszy o was w końcu,
przysiądziemy przy łamańcu.
Nikt nie wspomni o was przecie,
I wy o tym dobrze wiecie.
Amen :-))))))
:-)