Rozkoszującym się chwilą
darowaną bezzębnym koniom
Zniechęcenie jest bliskie sercu, kiedy się leci
Na łeb i słyszy się rechot sali. — Nikt
Nie aprobuje goryczy przegranej, aczkolwiek wszystkich
Dopada ten sam głód i bluźnierstwem stają się
Potłuczone kolana i sińce na zadku,
Skoro się nie udała ta sztuka
Przestrzegania reguły wbrew własnym obawom
Przed upadkiem ostatecznym jako
Widomym brzemieniem ojcowskiej troski.
Nawet kiedy są wyłączone, sprawiają wrażenie
Porażających, gdyż najbardziej przerażające w tym
Wszystkim jest to, że tylko te znaczenia są
Bezstronne i nie faworyzują pogrążonych
W grzechu: Stąd ta udręka może wydawać się
Kielichem albo dalekim echem
Okrucieństwa, aczkolwiek długo trzeba było span>
Czekać na dzieło piątkowe, jednak i ono
Nie było na te nerwy, więc sprawiło zawód
Zbawicielom tak ciężki jak tortury
Kończące się swoistym zwycięstwem
Nad oporną materią życia
Stygmatyzującego się raczej w zbytku
Niż w pracy nad sobą.
Kto bowiem nie jest odrobinę chytry,
Goreje w żytku, ale niektórzy tę sprawę
Traktują na tyle poważnie, że przejmują się
Zadaną pokutą, choć nabawiają się przy tym
Tylko hemoroidów i kłopotów z prostatą,
Tracą więc motywację do dalszej walki,
By współbrzmieć z sobą. —
Szykanując tym samym tych, którym
Ta sztuka udała się od pierwszego strzału
W pudło: Kto jednak próbuje
Przełamać taki stereotyp, ten
Wprawia się w obraz wieczystej zadumy
Nad losem trzebiącym wspomnienia
Do gołych kości. —
Skoro mówiący nie mają przed sobą
Tajemnic, wówczas elokwencja zastępuje
Prosty potok pozy owych znaczeń
Wypływających z grobu
Wieńczącego milczenie skromności
Nie objętej pokorą ścieżki
Przy tej pustej trumnie.
Calancorum, 1/2 czerwca 2008
© Copyright by Josef Celofan Wassertrinker