Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Minister Sawicki do rolników: Jesteście frajerami!

wywiad Mariusza Giereja z ministrem rolnictwa Markiem Sawickim. O sankcjach, kondycji polskiego rolnictwa, o powodach niskich zarobków w rolnictwie, dopłatach, sytuacji w PSL. Zapraszamy.

Minister Sawicki do rolników: Jesteście frajerami!

Mariusz Gierej: Trzeba przyznać, że w związku z sytuacją na wschodzie, to przed Panem stanęły jedne z większych o ile nie największe wyzwania związane z embargiem, czy o możliwym rozwoju sytuacji wiedział Pan wcześniej i co w związku z tym jakie Pan podjął kroki wcześniej zanim mleko się rozlało? Czy z perspektywy czasu patrząc można było coś zrobić lepiej lub więcej?

Marek Sawicki: Embargo rosyjskie i cała sytuacja związana z konfliktem ukraińsko-rosyjskim to nie jest wyzwanie tylko i wyłącznie dla ministra rolnictwa. To jest wyzwanie dla całej gospodarki europejskiej. Wydaje mi się, że akurat rolnictwo nie najgorzej sobie z tym wszystkim radzi dlatego, że w 2008 roku kiedy otwieraliśmy po tamtym embargu rosyjskim rynek wschodni, to wówczas wiedzieliśmy, że są to rynki niepewne. Stąd w roku 2008 powołano fundusze promocji, które zaczęły funkcjonować od stycznia 2009 roku. Te fundusze zgromadziły ponad 220 milionów złotych, które wsparte środkami unijnymi zrealizowały kampanie promocyjne na całym świecie za kwotę ponad 450 milionów złotych. Dlatego w roku 2014 kiedy Rosja wprowadzała ponownie embargo 1 sierpnia na Polskę, a 8 sierpnia na całą Unię Europejską, polska żywność oprócz eksportu na rynek unijny co stanowi 75% wartości eksportu była obecna w ponad 70 państwach całego świata. To dlatego na Rosję sprzedawaliśmy niespełna 6,2 % produktów eksportowanych. A przypomnę, że wartość całego eksportu w roku 2013 w Polsce przekroczyła 20 miliardów EURO to jest 1/3 wytwarzanej żywności zostało wyeksportowane. Dla niektórych sektorów żywnościowych było to duże uderzenie i jest nadal wielkim utrudnieniem, ale w niektórych sektorach jest to praktycznie niezauważalne. Na komisji rolnictwa ciekawie mówił o tym poseł Maliszewski, który zwrócił uwagę na to, żeby się nie dziwić polskim producentom, eksporterom szczególnie producentom jabłek, że mając bliski, znany, stabilny i bezpieczny w zakresie płatności rynek rosyjski w ciągu ostatnich kilku lat  ustawiali swoją produkcję na tamtego odbiorcę. Na szczęście żyjemy w państwie wolnym demokratycznym i żaden z ministrów nie powinien i nie wskazuje producentom co mają robić, i w jakim kierunku eksportować. To co myśmy zrobili od 2008, to oprócz uczestniczenia w różnego rodzaju imprezach promocyjnych z użyciem nadzorowanej przez ministra Agencji Rynku Rolnego wykonaliśmy także szereg pracy administracyjnej, przygotowując wnioski i uzgadniając stosowne porozumienia w zakresie świadectw weterynaryjnych, fito-sanitarnych, bo gdyby tych uzgodnień nie było to ten eksport na państwa poza Unią Europejską byłby w ogóle niemożliwy. Te działania były podjęte. Czy można było zrobić więcej? Oczywiście, że tak zawsze można zrobić więcej.

Mariusz Gierej: Udało się uruchomić w Polsce produkcję cydru z jabłek, wina, rolnicy będą mogli w końcu od stycznia prowadzić drobną przetwórczość w gospodarstwach, ale rozumiem, że to początek drogi do zwiększenia mobilności gospodarczej polskiej wsi. Co jeszcze Pan planuje, by poprawić sytuację głównie małych gospodarstw rolniczych?

Marek Sawicki: To jest przede wszystkim droga do stabilizacji dochodów rodzin rolniczych, bo jeśli pozwolimy na większy zakres przetwarzania w gospodarstwie, a następnie sprzedaży to wokół tych produkujących na lokalne potrzeby gospodarstw powstaną różnego rodzaju firmy usługowe, świadczące usługi zarówno w zakresie produkcji rolniczej jak i w zakresie obsługi technicznej tych gospodarstw. Co ważne powstaną także sklepiki, które mogą być własnością samych rolników ale nawet wtedy ludzie tam będą sprzedawali, będą mieli pracę i to będzie generowało nowe możliwości dochodowe. To co proponujemy w nowym programie rozwoju obszarów wiejskich to taki spójny program dla w pierwszej kolejności małych gospodarstw, bo tam na inwestycje rozwojowe przewiduje się dofinansowanie w wysokości 60 tysięcy złotych na gospodarstwo bez konieczności udziału środków własnych, więc nie trzeba mieć kapitału wejściowego. Będziemy preferowali działanie zespołowe gdzie kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt takich gospodarstw jeżeli zechcą wspólnie działać to ich wnioski będą wyżej punktowane i szybciej przez Agencję obsługiwane i realizowane. Drugi kierunek, który przygotowujemy w zakresie rozwoju to 3-poziomowy system wspierający modernizację gospodarstw rolnych tu proponujemy działanie dofinansowania 50:50, 200 tysięcy złotych na zakup maszyn, narzędzi do produkcji rolnej. Dla gospodarstw zajmujących się hodowlą na budowę budynków gospodarskich, na budowę urządzeń do produkcji, przetwarzania i magazynowania pasz ta premia będzie wynosiła 500 tysięcy złotych, ale dla tych co chcą inwestować w deficytową póki co w Polsce gałąź jak produkcja trzody chlewnej, lochy z prosiętami premia inwestycyjna będzie wynosiła 500 tysięcy złotych. I znów tak jak i dla małych gospodarstw jak i średnich szczególne wsparcie i dodatkowy rodzaj pomocy dla producentów. To szczególne wsparcie polega na tym, że grupy producenckie sprzedające swoje produkty razem, będą miały dofinansowanie nawet 10% wartości sprzedanej produkcji, ale będą mogły sięgać także po środki inwestycyjne w programie rozwoju obszarów wiejskich, gdzie na inwestycje w grupie będzie można uzyskać 3 miliony złotych wsparcia, natomiast na inwestycje w ramach organizacji i grup czyli kilku grup lub ewentualnie zakładu przetwórczego będzie już można uzyskać kwotę 15 milionów złotych. Czyli uruchamiamy pewien system, który daje szansę powstawania takim centrom produkcyjno-przetwórczo-handlowym na wsi, po to żeby zwiększyć możliwość zaopatrzenia lokalnego nie ingerując, nie osłabiając dzisiejszych dużych gospodarstw towarowych, produkujących zarówno na potrzeby dużego krajowego rynku hurtowego jak i na eksport.

Mariusz Gierej: W związku z wypromowaniem akcji #jedzjabłka czy nie czas by Polska, nie wiem Ministerstwo wypromowało np. produkt Cydr Polski, tak jak mamy szkocką whisky, irlandzkie piwo itd.? Czy zamierzacie skorzystać z koniunktury?

Marek Sawicki: Co prawda ministrem już jestem kilka lat, ale z ministrem Szkocji, szkockiej whisky nie piłem, a więc nie zauważyłem, żeby minister Szkocji promował whisky.

Mariusz Gierej: Ale w naszym przeświadczeniu ona jest …

Marek Sawicki: Daleki jestem jednak od tego, żeby promocją np. cydru z jabłek zajmowało się ministerstwo. Ministerstwo od tego ma Agencję Rynku Rolnego, od tego stworzyło fundusz promocji, od tego są organizacje, producenci. My warunki stworzyliśmy. Udzielamy wsparcia, patronatów kampaniom promocyjnym. Ale też ostrzegamy przed nadmiarem promocji tylko i wyłącznie produktu krajowego, na rynku krajowym i europejskim. Dlatego, że nie zapominajmy jesteśmy eksporterem netto żywności. 1/3 naszej żywności sprzedajemy w Unii Europejskiej i na wielu innych rynkach świata. Jeżeli zastosujemy ostrą promocję narodową, musimy liczyć się z tym, że partnerzy nasi szczególnie z za Odry, zastosują instrument podobny, a nie zapominajmy, że ¼ naszego eksportu żywności to rynek niemiecki. Zawsze uważam, że trzeba działać długoplanowo ale nie agresywnie, żeby nie zrażać do siebie konsumentów, których już żeśmy pozyskali.

Mariusz Gierej: Nie mogę nie zapytać o dopłaty dla producentów owoców i warzyw. Chciałbym się zapytać o rolników, którzy nie eksportowali produktów do Rosji, ale produkowali na rynek wewnętrzny, niestety to embargo odbiło się na cenach na naszym rynku krajowym. Przykład jabłek przemysłowych cena 12 groszy za kilogram w skupie, co z tymi rolnikami, którzy za taką cenę muszą sprzedawać swój towar.

Marek Sawicki: Są frajerami. Ja szanuję biznesmanów, a nie frajerów. Jeśli zaproponowaliśmy już w połowie sierpnia instrument wycofania z rynku, w którym za jabłka proponujemy 27 groszy, a frajerzy wiozą jabłka na przetwórstwo po 12-14 groszy ich wybór. Wolny kraj, demokracja. Każdy korzysta z tego co uważa za bardziej stosowne. Chcę podkreślić tylko, że z instrumentu wycofania z rynku mają prawo skorzystać wszyscy, którzy się na ten instrument decydują, niezależnie do tego czy eksportowali na rynek rosyjski, czy nie. Była taka koncepcja, zresztą ona została uruchomiona przy II transzy pomocy dla rolnictwa europejskiego dotkniętego embargiem, koncepcja nierozsądnych nierozważnych urzędników, że powinniśmy brać pod uwagę wielkość eksportu na Rosję i straty z tym związane. Słusznie Pan zauważył i ja także to podtrzymuję, że rynek krajowy, europejski został zdewastowany, zniszczony embargiem rosyjskim i stąd wszystkim uczestnikom tego rynku należała się rekompensata, ale rekompensata użyta w odpowiednim czasie i przy odpowiedniej stawce za wycofanie. Gdyby te środki, które są zaangażowane, użyto w miesiącu sierpniu, rynek dawno by się ustabilizował, a dziś w ogóle byśmy nie odczuwali skutków rosyjskiego embarga. Ponieważ dopiero 30 sierpnia pierwszy raz  ogłoszono rozporządzenie unijne w sprawie rekompensat za wycofanie z rynku obowiązujące retroaktywnie od 18 sierpnia, to wtedy podano po raz pierwszy te stawki, a rolnicy miesiąc czasu żyli w niepewności, czy w ogóle cokolwiek będzie czy nie. To raz, ale nawet kiedy podano te stawki to de facto ostateczne ich ogłoszenie zapowiedziano po 15 października, czyli embargo mamy od 1 sierpnia, a na finanse możemy czekać do połowy listopada, być może do początku grudnia. To jest urzędnicza indolencja, jaką wykazali się urzędnicy w Brukseli.

Mariusz Gierej: W Polsce od lat piętą Achillesową naszej gospodarki są gigantyczne marże pośredników, czy to spojrzymy na węgiel czy na wspomniane jabłka przemysłowe, cena płacona np. rolnikowi nie znajduje żadnego odzwierciedlenia w spadku cen np. soku jabłkowego. Czy ma Pan jakiś plan, żeby Polacy zarabiali więcej na swojej pracy?

Marek Sawicki: Trudno żałować frajerów, którzy dają się oszukiwać. Na kongresie w Brukseli informującym nas o sytuacji w rolnictwie podano, że w USA w 1 dolarze zakupionego produktu żywnościowego zakupionego przez Amerykanina tylko 16 centów wraca do rolnika, do producenta. Więc to nie jest tylko problem Europy, to problem światowy. W pierwszej części wypowiedzi, ja mówiłem, że proponuję przetwarzanie w małych i średnich gospodarstwach rolnych i sprzedaż bezpośrednią to niech Ci ludzie zaczną produkować kiełbasę, dżemy i sprzedawać konsumentom nie po 4,5 jak obserwujemy dobre jabłka w supermarketach ale po 2,5.

Mariusz Gierej: Mówimy o tej części, która wraca do producenta. Ja mam takie proste wyliczenie, które mnie uderzyło. Polski rolnik sprzedaje jabłka przemysłowe do przetwórni po 12 groszy. Wyjeżdżając za granicę do Niemiec dostaje 7,5 Euro za godzinę przy zbiorze takich jabłek. Niemiecki rolnik dostaje 1 złoty za kilogram takich jabłek. Czym się polskie jabłka różnią od niemieckich, że jest taka dysproporcja w cenie?

Marek Sawicki: Jabłka niczym się nie różnią. Nasze są lepsze od niemieckich, natomiast nasi producenci są od niemieckich głupsi i albo zaczną podpatrywać i to samo stosować, albo ciągle narzekać i oczekiwać, że minister za nich to rozwiąże. Jeszcze raz podkreślam. Rozmawiałem ostatnio w dwóch grupach producenckich jabłkowych. Sad Sandomierski i Roya z łódzkiego. Jedna i druga grupa powiedziała. „Nam embargo rosyjskie nie straszne, bo my naszych dobrych jabłek do Rosji nie sprzedawaliśmy. Do Rosji szły jabłka średniej jakości. My w te chwili zbieramy nasze jabłka, wkładamy do chłodni, a potem będziemy je delikatnie pakować i na te rynki, na których już dawno byliśmy i które nam gwarantują wysoką cenę.” Krótko mówiąc jak został uruchomiony program unijny w roku 2005, specjalny dla producentów owoców i warzyw to do 2008 roku żadna grupa w Polsce z niego nie skorzystała, a to był program dla 10 nowych państw unijnych. Jak w 2008 roku zrobiliśmy dobrą promocję to lata 2009-2011 sprawiły, że w 2012 Polska zadysponowała 85% tego budżetu i Unia Europejska zrezygnowała z kontynuowania programu, bo się okazało, że tylko Polacy potrafią te pieniądze zagospodarować, ale dzięki temu mamy takie grupy jak wspominałem.

Mariusz Gierej: Padają często zarzuty, że przemysł przetwórczy jest w rękach obcego kapitału. Jaki ma Pan pomysł na wykreowanie takiej dużej firmy produkującej żywność pokroju Hortexu, która osiągnęłaby status koncernu międzynarodowego? Czy mamy pomysł, by państwo to jakoś wsparło czy jakoś same firmy muszą się z tym zmierzyć?

Marek Sawicki: Ci, którzy tak głośno narzekają na ten obcy kapitał w przetwórstwie rolno-spożywczym szkoda, że w roku 2005-7 nie przeprowadzili jakieś jednej spektakularnej nacjonalizacji i przejęcia tego kapitału, przecież mogli mieli władzę. Narzekać każdy potrafi, ja uruchomiłem program wsparcia dla grup i organizacji producenckich. W tej chwili jesteśmy na etapie przygotowania ustawowego rozwiązania, do końca roku Rada Ministrów powinna taką ustawę przyjąć, gdzie określimy także warunki umowne funkcjonowania na poszczególnych poziomach wytwarzania i sprzedaży. Ci, którzy w tych systemach chcą funkcjonować z pewnością, będą mieli bardziej sprawiedliwy podział wartości dodanej, którą wytwarza produkt od rolnika do konsumenta. Z pewnością te relacje będą bardziej cywilizowane. Zwracam uwagę na sytuację, jaka ma miejsce w sektorze mięsnym. Tam oprócz 3-4 dużych grup z kapitałem zagranicznym mamy tysiące firm małych rodzinnych i co ciekawe te małe rodzinne firmy wcale nie korzystają w pierwszej kolejności z krajowego surowca produkowanego przez ich sąsiadów tylko jeszcze chętniej niż te duże koncerny kupują elementy proponowane przez Duńczyków, Holendrów czy Niemców. Najłatwiej apelować o patriotyzm do Ministra Rolnictwa, natomiast znacznie trudniej realizować ten patriotyzm na poziomie własnej firmy.

Mariusz Gierej: Przetwórcy jak lwy walczą z tym, by nie drukować na etykietach pełnego składu danego produktu wraz z ich % zawartością. Później słyszymy o historiach kiedy to z 1 kg surowego mięsa nagle robi się 2 kg wędliny. Czy nie uważa Pan, że takie praktyki psują trochę renomę naszej żywności na świecie, bo ten produkt wielkoprzemysłowy jest jaki jest.

Marek Sawicki: Szkoda, że Pan nie był w Łodzi na targach produktu tradycyjnego, ekologicznego w Poznaniu na targach „Smaki regionu”. Tam zobaczyłby Pan firmy, które nie boją się znakować, ale i znakować nie muszą, bo sam smak, sama jakość, samo konsumowanie sprawia, że chce się te produkty nie tylko próbować ale i kupować. Jak chodzi o te duże, to znów popatrzmy. Jest klient, jest rynek bardziej wysublimowany dla świadomego klienta na produkty podwyższonej jakości, to jest miejsce dla sektora drobnego, dla sektora segmentu przetwarzania produktu jak najbliżej gospodarstwa i sprzedaży od znanego wytwórcy i jest segment kupca fastfoodowego, supermarketowego, eksportowego i jeśli chce kupować nieznane, a tanie ma do tego pełne prawo, a rolnictwo musi się dostosować i do jednego i do drugiego segmentu i odbiorcy.

Mariusz Gierej: Panie Ministrze, baza wyborcza PSL-u się zmniejsza czemu sami sprzyjacie zgadzając się na politykę zmniejszania liczby gospodarstw rolnych przypomnę strategię „Polska 2030” wygląda tak trochę, że podcinacie gałąź na której siedzicie. Gdzie w takim razie jest przyszłość PSL-u, w którym kierunku będziecie zmierzać?

Marek Sawicki: Panie Redaktorze, tym stwierdzeniem mówi Pan, że baza związków zawodowych się zmniejsza. PSL już dawno nie jest związkiem zawodowym, jest partią. Jak Pan przeanalizuje chociażby skład członków PSL, także skład klubu parlamentarnego czy skład naszych radnych sejmikowych, rad powiatów, to się Pan zorientuje, że mniej rolników jest w PSL niż polskiej strukturze społecznej, więc tu jest odpowiedź, że jesteśmy partią ogólnonarodową, która ma także elektorat poza rolnictwem. Dziś na wsi rolnictwem zajmuje się mniej niż 1/3 mieszkańców, ale na wsi pojawia się coraz więcej ludzi niezwiązanych z rolnictwem, pracujących i na wsi, i poza wsią, którzy potrzebują reprezentanta spoza wielkiego miasta. Myślę, że w tym okresie najbliższych 5-7 lat to jest docelowy nasz elektorat, ale nie rezygnujemy także z elektoratu miejskiego. Tak jak Pan zauważył jeżeli ja zaproponuję, świadomym konsumentom Warszawy, Szczecina, Gdańska czy Katowic możliwość kupowania znanych produktów żywnościowych chociażby w ramach tworzonych spółdzielni konsumenckich od znanych wytwórców to z pewnością, oni będą bliżej mnie, bliżej tych niż tych co proponują produkcję przemysłową.

Mariusz Gierej: Będzie reforma KRUS i pełne ozusowanie i opodatkowanie rolników podatkiem dochodowym? Czy nie będzie?

Marek Sawicki: Po co? …

Mariusz Gierej: Waldemar Pawlak wróci na fotel przewodniczącego PSL?

Marek Sawicki: Jakie ma to znaczenie? …

Mariusz Gierej: Chyba duże … dla PSL-u.

Marek Sawicki: PSL jest partią demokratyczną, otwartą i każdy nie tylko może marzyć ale może zostać prezesem PSL. Waldemarowi to się udało o ile dobrze pamiętam 3 razy, nie jest wykluczone, że jeszcze raz spróbuje.

Mariusz Gierej: Co ze sprawą posła Burego, wybielił się już w oczach koalicji?

Marek Sawicki: Panie Redaktorze. Ja gdybym był posłem Burym to bym przede wszystkim wytoczył proces CBA, prokuraturze, bo nie ma osoby przesłuchiwanej, zatrzymanej na Podkarpaciu, której by nie pytano o związki z Janem Burym. Albo te instytucje pracując nad nim od 5 lat mają dowody na jego przestępczą działalność i niech postawią zarzuty i niech sąd zdecyduje, czy Jan Bury jest uczciwy czy nie, albo niech przestaną szkalować. To co dzieje się wokół posła Jana Burego to jest wyraźne polityczne działanie służb na Podkarpaciu.

Mariusz Gierej: Na czyje zlecenie?

Marek Sawicki: Nie wiem. Ja się na tym nie znam.

Mariusz Gierej: Kto będzie kandydatem PSL na Prezydenta RP? Bronisław Komorowski?

Marek Sawicki: Niewykluczone.


Wywiad przygotował i prowadził: Mariusz Gierej

Twitter: https://twitter.com/MariuszGierej
Facebook: https://www.facebook.com/GierejMariusz
Blog: http://www.mariuszgierej.mpolska24.pl/


Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 3 skomentuj »

PSL -to nie jest żadna partia . Partia polityczna musi mieć jakieś idee cele...
PSL to związek zawodowy PRZEKRĘTACZY

odbiło się szerokim echem:)

Od opublikowania taśm prawdy mamy już pewność jaki jest rzeczywisty stosunek rządzących do obywateli. No ale jeśli Państwo Polskie istnieje tylko teoretycznie to i szacunek do społeczeństwa jest teoretyczny. Świetnie oddaje go nowy utwór zespołu MAFIA To wolny kraj.

https://www.youtube.com/watch?v=wnWj9i_q_EA&list=UU-rpOvaykJlKmTXWH7jZ1_w

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.