Znowu piszą o nas w świecie. Tym razem tak:" Wielu pacjentów w Polsce bez opieki - lekarze protestują przeciw procedurom leczenia raka." - informuje The Associated Press.
Dziesiątki tysięcy pacjentów w Polsce będzie w tym roku bez opieki
medycznej gdyż niektórzy lekarze zamykać swoje gabinety zabiegowe w
proteście przeciwko nowej procedurze leczenia raka.
Lekarze mówią, że tak zwany "Pakiet Onkologiczny", który wprowadzono 1
stycznia, wymaga od lekarzy rodzinnych zdiagnozowania i stosowania
tzw. "szybkiej ścieżki" u chorych na raka co powoduje że dla wszystkich
innych pacjentów muszą poświęcić mniej czasu i uwagi a to z kolei
zagraża ich zdrowiu. Lekarze związkowcy grożą ogólnokrajowy strajk jeśli
zrządzenia nie będą odwołane.
Setki lekarzy odmówiło podpisania nowego planu i od 1 stycznia
trzymają swoje gabinety zamknięte, głównie w północnej i wschodniej
Polsce.
Negocjacje jakie w zeszłym roku prowadził Minister Zdrowia Bartosz
Arłukowicz, sam będący lekarzem, nie powiodły się,
gdy lekarz-urzędnik oskarżył pracujących lekarzy o złą wolę.
Pakiet onkologiczny może uderzać w prawa innych pacjentów do leczenia
zgodnego z aktualną wiedzą i w najlepszy możliwy sposób; przez to może
być sprzeczny z Konstytucją - ocenił sekretarz NRL Konstanty Radziwiłł.
- W tej chwili przygotowujemy ewentualną skargę konstytucyjną w tym
zakresie. I wydaje się, że jeśli Trybunał Konstytucyjny podzieliłby
nasze wątpliwości, to mogłoby się okazać, że problem podstawowej opieki
zdrowotnej i kontraktów tak naprawdę sygnalizuje znacznie większy
problem, z którym mamy do czynienia w związku z wejściem w życie tzw.
pakietu onkologicznego - powiedział Radziwiłł. Jak dodał, może się
okazać, że „wszyscy ci, którzy wypowiedzieli mnóstwo złych słów wobec
lekarzy, którzy protestują przeciwko tym nowym rozwiązaniom, będą
musieli te słowa gorzko przemyśleć jeszcze raz”.
Lider Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski podkreśla
podstawowe postulaty tej organizacji. - Chcemy zniesienia limitów
onkologicznych, chcemy likwidacji możliwości jednostronnej zmiany umowy
przez NFZ, zmiany zasad weryfikacji ubezpieczeń przez NFZ, przywrócenia
dotychczasowego modelu opieki nad chorymi z cukrzycą i przewlekłymi
chorobami układu krążenia, przywrócenia prawa leczenia u dermatologa i
okulisty bez skierowania i nie chcemy kolejek w podstawowej opiece
zdrowotnej - mówił.
Jeden na czterech Polaków umiera na raka, często tylko dlatego że był zbyt późno zdiagnozowany.
Źródła:
http://www.ctvnews.ca/health/many-patients-in-poland-without-care-as-doctors-protest-cancer-procedures-
oraz
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/121969,pakiet-onkologiczny-sprzeczny-z-konstytucja.
Można się czasami wściekać na naszych lekarzy pierwszego kontaktu, których znamy od lat, bo coś tam, coś tam w tym ich biegu "za mało czasu nam poświecili". Jednak czy na pewno teraz mamy rację, jako pacjenci, linczując lekarzy, a nie kogoś innego?
Miałam okazję poznać inne "opieki" ze znaku pierwszego kontaktu, co opisałam na swoim blogu w jednym z portali. Tu wkleję tylko fragmenty dotyczące "najlepszej na świecie" kanadyjskiej służby zdrowia (wedle oficjalnego info ze strony ambasady kanadyjskiej).
Takie ci one są, wraz ze zmieniającym się rozwojem choroby pospolitej, jak poniżej:
"Po pierwszym tygodniu pobytu w Kanadzie, musiałam poznać działanie narkotyków.
Oczywiście chodzi o leki na ”bazie”, jak sobie potłumaczyłam ulotki tych leków w Internecie.
Zwyczajnie pochorowałam się grypowo, katarowo, zatokowo, a że kaszel też miałam przy tym spory, to Syn wystraszony stanem zdrowia mamci, kupił ichne leki, mówiąc w aptece, jakie mam objawy.
Dlatego piszę, że moje leczenie przebiegało w naszym rozumieniu, na zażywaniu substancji narkotycznej.
Tu grypę/przeziębienie leczy się chyba najpierw objawowo, z naciskiem na przeciwbólowo. Nie napiszę, nic dokładniej, żeby nie mieć problemów z żadną firmą farmaceutyczną …
Co może być ciekawe dla nas, to te apteki mieszczą się w sklepie obok, w takim naszym „Kerfurze, Biedronce, czy Kauflandzie” i obsługują je nie tylko panie wklepujące kody produktów do kasy, które sami sobie wybieramy z półki, ale też na życzenie, na zapytanie klienta, przychodzi do lady specjalista (nie wiem, czy to lekarz, czy farmaceuta – w naszym rozumieniu) i udziela wszystkich potrzebnych informacji, kiedy przedstawia im się objawy choroby oraz wyjaśnia wszystko, o co zapytamy w kwestii naszych dolegliwości, proponuje odpowiedni lek.
No, wypisz, wymaluj, podobnie, jak my idziemy do ‘pierwszego kontaktu’ i mówimy, co nam jest.
Nasz ‘pierwszy kontakt’ czasami nas „osłucha” (czasami tylko wysłucha, co mówimy), a w kanadyjskiej aptece, choć nikt nie przystawia słuchawek do naszych dyszących piersi, jednak pierwsza pomoc objawowa jest udzielana z większą troską dla pacjenta (klienta), niż czasami w naszych przychodniach. Ponadto, można by rzec, jest udzielana „w sklepie obok”.
Syn mi mówił, że sprawdzili już działanie takich porad nie raz, bo idąc do lekarza i płacąc za wizytę, otrzymuje się receptę na ten sam lek, który w takiej sytuacji poleciłaby właśnie ta kompetentna osoba z apteki. Wybaczcie, że nie porównam teraz cen leków kupionych bezpośrednio, z tymi na ubezpieczenie, bo nie o to chodzi w mojej relacji z obserwacji Kanady.
Chodzi mi o pokazanie, jak blisko codziennych problemów człowieka, jest system organizacyjny, mentalny?
W moich obserwacjach tu, wyłapuję właśnie takie „drobiazgi”.
Czytaj więcej na: http://inamina.prawynurt.pl/…/kanada-pachnaca-synem-2,1092.…
A po 3 tygodniach musiałam napisać tak:
"Opieka lekarska:
Przed wylotem poczytałam na oficjalnej stronie Kanady, iż służba zdrowia jest tu znakomita, dlatego uznałam, że wystarczy mieć przy sobie na „wszelki wypadek” wykupione ubezpieczenie zdrowotne, by nie narażać rodziny na wydatki z tym związane, gdyby coś …
Opisywałam już mój zachwyt nad bliskością dla przeciętnego Smitha, farmaceutycznych rozwiązań w przypadkach podejrzenia stanu chorobowego. Smith ma je tak blisko i wygodne, jak Kowalski „Biedronkę”.
Istotnie, w początkach infekcji jest to znakomite rozwiązanie. W moim początku choroby otrzymałam ‘od farmaceuty’ informację, że gdyby objawy nie minęły przez 7 dni, należy udać się do lekarza.
Schody zaczęły się po owych 7 dniach, kiedy stan chorobowy utrzymywał się, i a to nasilał, a to łagodniał na chwilę, by powracając, odbierać mi pełną radość z krótkiego pobytu u Syna.
Tu do lekarza pierwszego kontaktu nie można się dostać, tak, jak u mnie w powiatowym miasteczku, w Polsce. Odwiedziliśmy najbliższą klinikę (odpowiednik naszego ośrodka zdrowia) i tam usłyszeliśmy, że możemy przyjść jutro wcześnie rano i poczekać w kolejce bez gwarancji, że lekarz nas przyjmie, bo nie wiadomo, czy danego dnia przyjmie on 6, 8, czy 15 pacjentów, po czym wychodzi.
Syn wykonał kilkanaście telefonów do innych, także oddalonych od nas klinik, w tym prywatnych, z pytaniem, czy mnie przyjmą i osłuchają przy tym gigant katarze oraz wściekłym kaszlu. Rezultat był taki, że do lekarza się nie dostałam ze śmiesznych dla Polaków powodów. Tu lekarz pierwszego kontaktu jest niemal niedostępny dla chorego pacjenta.
Mimo informacji, że posiadam ubezpieczenie z Polski to pytano o kartę kredytową, a nie o to, co mi jest (z nimi Syn nie chciał dalej rozmawiać). Wiedzieliśmy, że musimy zapłacić za wizytę w granicach 160-240 dol. CAD i rozliczyć się z ubezpieczycielem w kraju, jednak takie formalności załatwia się na miejscu, w czasie wizyty, a nie przy pierwszym telefonie o spotkanie z lekarzem.
W innych miejscach odsyłano nas na późniejszą godzinę telefonicznego uzgodnienia terminu wizyty (jakby nie można było od razu tego ustalić?), po czym w tej godzinie odzywał się automat, który życzył sobie wklepania numeru mojego kanadyjskiego ubezpieczenia. Miałam przecież polskie, co Syn dokładnie wyjaśniał, kiedy rozmawiał z człowiekiem, a nie z automatem. Załamka, bezsilność, bezradność – to czuje turysta w Kanadzie, kiedy nie udaje mu się wyleczyć ‘domowymi sposobami’.
Kupiliśmy też polski biuletyn informacyjny, w którym reklamują się Polacy dla Polaków i tu znalazłam wielu dentystów, a żadnego internistę. Dbają tu o zdrowy uśmiech Polaków, oj dbają :-)))
Sporo by jeszcze opowiadać o tej ‘wspaniałej’ kanadyjskiej opiece zdrowotnej, o której usłyszałam tu w opowiadaniach, jak ‘szybko’ świadczy ona pomoc nawet w nagłych wypadkach. Nie będę przytaczać szczegółów tych opowieści, bo chyba wszystko już jest jasne.
Nie neguję tego, że być może tutejsi lekarze są dobrymi fachowcami, jednak nie miałam szans tego potwierdzić …
Wyjadę do Europy i tam się zbadam bez problemów, czy to w Niemczech, czy w Polsce, a wtedy zobaczę, czy dotknęły mnie skutki uboczne stanu zapalnego, w jakim jestem przez 3, na 4 tygodnie pobytu w Kanadzie…
Rada dla Polaków: przed wyjazdem poproście swojego internistę o leki (antybiotyki) na przypadek infekcji spowodowanej (być może) klimatyzacją w środkach transportu.
Gdy wrócę do Polski, to podziękuję mojemu „pierwszemu kontaktowi” za jego pracę. Opowiadam mu jak mnie leczą w Niemczech (od 7 lat bywam tam z wizytami i widzę różnicę standardów w wyposażeniu tamtych gabinetów lekarskich i naszych), więc opowiem mu także, jaka jest różnica w jego gotowości niesienia pierwszej pomocy swoim pacjentom z tą, której tu nie otrzymałam.
Mój „pierwszy kontakt” przyjmuje wszystkich w danym dniu, nawet poza obowiązkowymi „numerkami”.
Czytaj więcej na: http://inamina.prawynurt.pl/…/kanada-pachnaca-synem-4,1143.…
Takie konflikty wywołuje się w imię dzielenia społeczeństwa. Kierując złość na lekarzy czy nauczycieli stawia się reżim jako obrońcę Polaków przed "skorumpowanymi"lekarzami lub "leniwymi" nauczycielami. Ludzie ciągle dają się na to nabierać.