„Tani Armani” zastąpiony prawdziwym salonem Armaniego w Nowej Soli? Czemu nie? Lumpeks na niemal każdej ulicy nie świadczy o zamożności społeczeństwa. A jak już będzie Armani, to będzie na bogato i będzie znaczyło, że już dogoniliśmy świat i Europę i jesteśmy zamożni. Zadanie nie jest proste, więc zrobię to może dekretem i ogłoszę przed wyborami.
Nikt Ci tyle nie da, co polityk w kampanii wyborczej, podczas której możemy się poczuć, że już za chwilę będziemy prawie piękni, bogaci i szczęśliwi. Ale prawie, stanowi wielką różnicę.
Mój konkurent w kampanii samorządowej sprzed roku obiecał, że jak wygra wybory, to podniesie w mieście emerytury. Niestety ja wygrałem. Emerytury nie wzrosły.
Polityczni geniusze ekonomii w kampanii najczęściej używają magicznych słów: obniżę wpływy, zwiększę wydatki. Za kilka miesięcy trzeba będzie jednak zejść na ziemię, po raz kolejny przekonując się, że ekonomia jest nieubłagana, że 2+2=4. Z pozycji praktyka, doświadczonego przedsiębiorcy-samorządowca wiem, że żeby coś komuś dać, trzeba to coś mieć, a żeby to coć mieć, trzeba to coś komuś zabrać, albo na to coś zapracować. Inaczej się nie da. Zapomina się w tym festiwalu obietnic o samorządzie. Jeden przykład: obniżenie na poziomie centralnym podatków PiT i CIT oraz podwyższenie kwoty wolnej od podatków, spowoduje drastyczny spadek wpływów do samorządów, z których to pieniędzy utrzymywane są m.in. żłobki i przedszkola. Trzeba będzie przynajmniej część z nich zlikwidować. Z drugiej strony słyszę o żłobkach za złotówkę i darmowych przedszkolach. Przecież to schizofrenia polityczno-ekonomiczna.
Nie wiem jak traktować to, co teraz się dzieje w przedwyborczej Polsce: jak kabaret, czy jako marsz politycznych Zombi jak na Winobraniu w Zielonej Górze. Jedno jest pewne, dobrze nie będzie.